Obudziłam się w kuchni przy stole kuchennym. Twarz miałam schowaną między rękami, na których dało się zauważyć czarne ślady po tuszy do rzęs.
Wstałam z krzesła i przeszłam do lodówki, aby napić się czegoś zimnego, a następnie ruszyłam schodami na piętro, zobaczyć czy Lou wróciła. Zapukałam lekko w drzwi jej pokoju, jednak nikt mi nie odpowiedział. Pchnęłam je lekko i weszłam do środka.
Nie było nikogo... Pokój był zupełnie pusty.
Usiadłam na łóżku córki i schowałam twarz w dłonie. Czułam jak po moich policzkach zaczynają spływać łzy. Nie mogłam zrozumieć dlaczego ona nie powiedziała mnie, albo Louis'owi o tym, że się z NIM spotyka... Właśnie, Louis... Przez te wszystkie lata bardzo się do siebie zbliżyliśmy i nie patrzę na niego tylko jak na ojca mojej córki, tylko jak na kogoś ważniejszego. Nie, to nie miłość. To bardziej mocne zauroczenie.
Podniosłam wzrok i dopiero teraz zobaczyłam, że Louis stoi przede mną.
- Przepraszam, jeśli cię przestraszyłem- powiedział z troską w głosie i usiadł obok mnie- Nie wróciła?
- Nie wróciła...- westchnęłam ciężko i oparłam głowę o jego ramię- Musimy do niego pojechać.
- Poczekajmy, aż Zayn pojedzie odwieźć Will'a do szkoły, wtedy pojedziemy.
- Nie! Ja nie mogę czekać! Ja jadę teraz, a jeśli jedziesz ze mną to się zbieraj- powiedziałam szybko i poszłam na dół, aby się ubrać.
- Nie puszczę cię do niego samej- zaczął się ubierać i razem wsiedliśmy do samochodu.
Po kilkunastu minutach byliśmy już pod jego domem... Nienawidziłam tego miejsca.
- Zapomniałem telefonu- powiedział lekko zdenerwowany Louis.
- Ja mam, więc jakby co to ci pożyczę- mówiąc to, wyszłam z auta.
Podeszłam do drzwi i zaczęłam walić w nie pięścią.
- OTWIERAJ!- wydarłam się tak, że Louis stojący obok zatkał sobie ucho- Przepraszam- powiedziałam do niego.
Drzwi powoli się otworzyły, a w progu stanął Michael.
- Kopę lat...- uśmiechnął się chamsko.
- Gdzie jest Lou?!- krzyknęłam mu prosto w twarz.
- Nie unoś się tak- złapał mnie swoimi ohydnymi dłońmi za ramiona.
- Puszczaj mnie!- wyrwałam mu się i ominęłam go w progu.
Louis został przy wejściu i starał się zatrzymać "gospodarza", abym mogła poszukać Lou.
W domu panowała kompletna cisza, ale ja doskonale wiedziałam, że moja córka gdzieś tu jest. Po prostu czułam jej obecność. Biegałam z pokoju do pokoju i w między czasie wyłapywałam poszczególne słówka z "rozmowy" panów takie jak: "pedofil", "zasrany ojczulek", czy "seks z nieletnią", ale już nie miałam siły zwracać na nich uwagi. Teraz liczyła się dla mnie tylk Lou.
Kiedy wpadłam do ostatniego pokoju myślałam, że dostanę zawału. Okna były zasłonięte, więc było dosyć ciemno, ale nie na tyle, abym nie mogła zauważyć postaci leżącej na łóżku. Zaświeciłam światło i dopiero wtedy zrozumiałam, jak bardzo bałam się o moje dziecko. Wcześniej sama nie dopuszczałam do siebie złych myśli, ale teraz, kiedy na własne oczy zobaczyłam półnagą Lou, przywiązaną do jego łóżka...
- Boże Święty, Lou!!!- pisnęłam i rzuciłam się na nią, żeby ją uwolnić.
Wyciągnęłam jej coś, co przypominało skarpetę, z buzi, a ona momentalnie nabrała powietrza i rozpłakała się.
- Mamo, ja nie chciałam, ja nie wiedziałam. Myślałam, że on mnie kocha! Zapewniał, że mnie kocha! On... On był taki miły i cudowny i zaprosił mnie do siebie, a ja, głupia dałam mu się omotać i on to wykorzystał!- krzyczała, z trudem łapiąc oddech.
- Ciii... Nie płacz. Odpowiedz mi tylko na dwa pytania. Jak ty go poznałaś i dlaczego zaczęłaś się z nim zadawać? Przecież on mógłby być twoim ojcem!
Kiedy Lou trochę się uspokoiła, zaczęła mówić co się stało...
- Pół roku temu dostałam od niego SMS'a i zaczęłam z nim pisać. Kiedy on zaproponował spotkanie, ja już byłam w nim zakochana, a gdy zobaczyłam, że on to ten sam Michael, o którym mówiłaś te złe rzeczy, to nie mogłam ci powiedzieć.
Po jej słowach do pokoju wbiegł Michael i Louis.
- Tato!- Lou podbiegła do Louis'a i z całej siły go przytuliła.
Spojrzałam na Michael'a, który zaczął się po prostu śmiać. Zaczęłam dostawać ataku furii i gdyby nie to, że była z nami moja córka, zabiłabym tego sukinsyna na miejscu.
- Po szesnastu latach w końcu się na tobie odegrałem. To wszystko miało trochę inaczej wyglądać, ale skoro twoja naiwna córeczka się we mnie zakochała to dla mnie było prościej.
- Co ty bredzisz?- skrzywiłam się.
- Mówię tylko to, że to koniec. Już więcej nie będziesz musiała mnie oglądać!
- Skrzywdziłeś naszą córkę dla jakiejś zemsty?!- teraz odezwał się Louis.
- TAK! Ta wasza pieprzona córeczka okazała się łatwym dzieckiem, że wcale nie musiałem się starać- zaczął się nam śmiać prosto w twarz.
Miałam już tego dosyć. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i już miałam wykręcić numer na policję, ale Michael wyrwał mi go z ręki.
- Co?! Po psy chce się dzwonić! O nie... Nie wyjdziecie stąd!- krzyknął i trzasnął drzwiami od pokoju, w którym byliśmy. Usłyszałam jeszcze tylko dźwięk przekręcanego klucza i szloch Lou.
- Przepraszam was. Ja na prawdę nie chciałam, żeby to tak wyszło- dziewczyna płakała jeszcze bardziej.
- Ohhh już daj spokój- Louis ją przytulił- Lepiej pomyślmy, jak się stąd wydostać?
- Dlaczego on nas zamknął? Co on chce przez to osiągnąć?- dopytywała się córka.
- On ma w tym interes pieniężny- westchnęłam- Na pewno chce za nasze uwolnienie kasę...
Zaczęłam bić pięściami w drzwi, ale nikt nie odpowiadał. W końcu wpadłam na pewien pomysł.
- Lou, daj mi swoją komórę. Napiszemy do niego SMS'a, czego od nas oczekuje.
- Na nic ci się nie zda, bo nie mam kasy na koncie- westchnęła ciężko, a ja zbladłam.
- I co my teraz zrobimy?- zapytał Louis...
- Nie wiem. Nie mam pomysłu- przytuliłam się do niego i naszej córki...
---------------------------------------------
Wiem, wiem, że znowu się spóźniłam z rozdziałem, ale przez ten tydzień miałam niezłe urwanie głowy w szkole i sprawy organizacyjne z komersem (który mam jutro tj sobota) więc same widzicie...
Wiem również, że ten rozdział jest beznadziejny. Mnie się on kompletnie nie podoba ;((
A co do opowiadania to muszę Was zasmucić, a może ucieszyć... Następny post (nie wiem kiedy go dodam) , który pojawi się na tym blogu będzie ostatnim postem w mojej "karierze" blogerki. Kończę z opowiadaniami.!
Więc... Do następnego-ostatniego...
Kama ;**
Ej, Kamila, co Ty mówisz? Proszę Cię nie rób tego. Dziewczyno, uwielbiam Ciebie, Twoje opowiadania. Są naprawdę cudowne. Proszę Cię, nie rób tego. Nie rób tego mi, nam. Uwielbiamy Cię. Nie wiem nawet co powiedzieć. Czy mówiłam Ci kiedyś, że jesteś jedną z osób, dzięki którym zaczęłam pisać bloga? Twoje opowiadanie o Kayli tak mi się podobało, że zmotywowało mnie, to napisaia swojego. I wiem, nie jest wcale dobre, jest wręcz denne. Ale odważyłam się. Pokonałam strach i się odważyłam. Proszę nie rób tego. Kamila! :c
OdpowiedzUsuńŚwietny. Nie kończ proszę!!
OdpowiedzUsuńCoooo !!!!!!!!!!! O czym ty wygadujesz nie możesz tego jeszcze zakończyć w tym opowiadaniu może się jeszcze tyle wydarzyć proszę cię, świetnie piszesz szkoda by było żebyś zmarnowała taki talent dlatego myślę że to co wyżej napisałaś to tylko jakiś żart
OdpowiedzUsuńzabije? TAK ZABIJĘ. NIE KOŃCZ Z OPOWIADANIAMI JASNE? haha brzmi jak groźba ale bywa xd NIE KOŃCZ
OdpowiedzUsuńCO ?!??!?! TY OSZALAŁAŚ ?
OdpowiedzUsuńJAK TO KOŃCZYSZ ? CO TY BRAŁAŚ KOBIETO ?!??!??
NIE POZWALAM CI KOŃCZYĆ ! MYŚLISZ,ZE WYTRZYMAM BEZ TWOJEGO BLOGA? ZA BARDZO CIE KOCHAM,ŻEBYM CI POZWOLIŁA ZAKONCZYĆ TO :<< <3
hahahahahahahah o dobry joke. Uśmiałam się
OdpowiedzUsuńO nie, nie, nie. Ni pozwalam Ci kończyć karierę blogerki. Koniec. Nie kończysz i już. Twoje opowiadania sa genialne. Czaisz?
So do następnego ostatniego w tym opowiadaniu i do następnego-z nowego opowiadanie.
No to do usłyszenia xo
Wow, świetny pomysł z tym wszystkim. Trafiłam wgl tutaj przez przypadek i mogę powiedzieć, że jest świetny. Od samego początku spodobał mi ten blog. Tylko szkoda, że chcesz już skończyć go pisać. Mam nadzieję, że zmienisz decyzję.
OdpowiedzUsuńNa początku jak Kate mur.ała uwieść każdego po kolei zastanawiam się po co? Ale później się wszystko wyjaśniło. No i potem ta prawdziwa ciążą. Kurde lucy się zastanawiam czy to jest możliwe żeby bliźniaki mieli dwóch innych ojców. Nie, no, ale świetnie to wymyśliłaś.
Wgl fajne jest też to, że teraz piszesz jak Lou i William są starsi. Szkoda mi Lou, bo dziewczyna zauroczyła, a ten świnia ją wykorzystał. Grr. Jeszcze teraz ich więzi.
Czekam na następny i życzę weny xx. I może to drugi raz mam nadzieję, że go nie skończysz : )
+zapraszam do mnie : opowiadnieoonedirection.blogspot.com
@keepcalmxoxoxo
Świetny ten rozdział ! wiedziałam , że to będzie Michael - co z niego wgl za PATANT ! !
OdpowiedzUsuńDobra nieważne , mam nadzieję że nikomu nic sie nie stanie . .
Jak to koniec z opowiadaniami !?!?!?!? Tak nie można , nie można . . .:/ Za bardzo się przyzwyczailiśmy , a teraz chcesz nas zostawić ?! To wgl tak można ?
Proszę nie , dodawaj rzadziej ale zostań z nami . . ^^ Kochamy Cię przeciez ! <3 Zostawisz tu siostrę samę ? to wgl będzie straszne . . .
Ściskam Cię mocno i zastanów się jeszcze nad tą decyzją . ^^
:* ;* < 33
Widzisz Kamila?! Widzisz?! Każdy prosi żebyś została. Żebyś nie kończyła kariery. Proszę Cię jeszcze raz, nie rób tego. Zobacz, każdemu na Tobie zależy. Mi również. Bardzo. Nie rób tego, pomyśl o tym jeszcze raz na spokojnie, ok? ;)
OdpowiedzUsuńTwój blog zosatał nominowany do bloga miesiąca! więcej informacji http://nina64823.blogspot.com/2013/02/ogaszam-konkurs-na-blog-miesiaca.html#comment-form
OdpowiedzUsuń