czwartek, 29 listopada 2012

Chapter 3

Rozdział dedykowany Juce <33

*sześć dni później, czwartek*
 

Był późny wieczór. Siedziałam w kuchni już w piżamie i wyglądałam przez okno na rodziców. Dziś wyjątkowo chciałam na nich zaczekać. Nie wiem czemu... Tak mnie jakoś naszło.
W rękach trzymałam kubek z herbatą i co jakiś czas upijałam łyk. Jutro piątek, czyli kolejna impreza. Nie chcę iść, ale muszę, bo inaczej wolę nie myśleć, co zrobiłby mi Michael. Zaczęłam to "coś", więc muszę to skończyć. Na samą myśl o tym, że skrzywdzę innych ludzi, robi mi się niedobrze. Nigdy nie chciałam robić komuś przykrości, a co dopiero oszukiwać w tak ważnych sprawach.
Kiedy tak rozmyślałam, do domu weszli moi rodzice.
- Cześć- przywitałam się z mamą, która weszła do kuchni.
- Dlaczego ty jeszcze nie śpisz?! Wiesz, która jest godzina?- odezwała się zmęczonym głosem.
- Wiem, ale chciałam wam powiedzieć dobranoc...
- To następnym razem wyślij SMS'a i połóż się o normalnej porze spać, a nie siedź niepotrzebnie w kuchni- powiedział stanowczo ojciec.
- Jasne...- westchnęłam- Przepraszam, że chciałam być miła.
Wyszłam szybko z kuchni i pobiegłam do siebie. Padłam na łóżko i zaczęłam płakać.
Co ja im takiego zrobiłam? Przecież chciałam tylko życzyć im spokojnej nocy i jak mi się odpłacają. Już od dłuższego czasu tak jest. Nigdy się nie widujemy. Sama muszę o siebie dbać, sama się wychowywać. Z Michael'em nawet nie mam co gadać. On teraz widzi we mnie tylko dziewczynę do pomocy. Ja już nawet nie wiem, czy my jesteśmy razem, czy nie...
Nie pamiętam co było dalej, bo odpłynęłam w głęboki sen.

*następnego dnia, 16.30*

Zostało mi półtorej godziny na przygotowanie się na wyjście. Umyłam głowę, wysuszyłam ją, a włosy spięłam w wysokiego kucyka. Do tego pomalowałam się odcieniami czerni, a rzędy przeciągnęłam tuszem. Przejrzałam się w lusterku i przeszłam do pokoju.
Otworzyłam szafę i wyciągnęłam z niej bluzkę i te spodenki. Do tego założyłam bransoletkę i byłam gotowa.
Weszłam do salonu i padłam na fotel. Włączyłam TV na program kulinarny. Prowadzący przyrządzał ciasto orzechowe, a mnie na sam widok pociekła ślinka. Zaburczało mi w brzuchu, a do przyjazdu Michael'a zostało mi około 20. minut. Szybko pobiegłam do kuchni i wyciągnęłam z lodówki serek waniliowy. Zjadłam go, a opakowanie wyrzuciłam do kosza. Spojrzałam na zegarek- 17.53. Zaraz będzie...
Przeszłam na korytarz, założyłam buty i wyszłam z domu. Przekręciłam klucz w zamku i schowałam go pod wycieraczkę, aby rodzice mięli jak wejść, bo ostatnio zgubili swoje.
Odwróciłam się w stronę furtki i podążyłam w jej stronę. Właśnie wtedy podjechał Michael. Od razu wsiadłam na przednie siedzenie i ruszyliśmy w już znaną mi stronę.
- Dzisiaj kolejny- powiedział, nie odrywając wzroku od drogi.
- Wiem...- westchnęłam- Ale pokażesz mi, który to?
- Pokażę- powiedział, skręcając w odpowiednią ulicę.
Resztę drogi jechaliśmy bez słowa.
Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Wjechaliśmy na podjazd i podeszliśmy do wejścia, gdzie stał ten sam ochroniarz. Michael przywitał się nim, a potem wciągnął mnie do środka. Impreza rozkręciła się już na całego. Mój towarzysz pociągnął mnie w stronę kanapy, upadłam na nią i zaczęłam rozglądać się dookoła.
- Który to?- zwróciłam się w stronę Michael'a, który siedział obok mnie.
- Patrz na tańczące pary- spojrzałam w tamtym kierunku- I wyłap w tłumie chłopaka, już ledwo trzymającego się na nogach, widzisz?
Wytężyłam wzrok i wtedy w oko wpadł mi chłopak z lokami na głowie. Rzeczywiście był już nieźle wstawiony, więc nie będę musiała dużo robić.
- To nim mam się dziś zająć?- popatrzyłam na Michael'a.
- Tak, ruszaj!
Niepewnie wstałam z kanapy i ruszyłam na środek parkietu, gdzie "tańczył" Loczek. Chłopak odbijał się od jednego tańczącego do drugiego. Stanęłam za nim i czekałam aż się w końcu odwróci. Stało się... Mój "cel" stracił równowagę i upadł w moje ramiona. Udało mi się go przytrzymać, tak, aby się nie wywalił.
- Oho... Dzięki- wybełkotał, kiedy stanął na nogi.
- Nie ma sprawy- uśmiechnęłam się.
- Zatańczymy?- podał mi swoją dłoń.
- Chętnie...- złapałam ją, a chłopak przyciągnął mnie do siebie.
Ja położyłam rękę na jego ramieniu, a on swoją w okolicach mojej pupy. Nie protestowałam, bo i tak musiało się dzisiaj stać coś o wiele większego.
Zaczęliśmy wirować na parkiecie. Przyznam, że nawet po pijaku, chłopak nieźle prowadził.
- A tak w ogóle to Harry jestem- powiedział mi do ucha.
- Megan- odpowiedziałam fałszywym imieniem.
- Ślicznie- zamruczał i zaczął powoli się do mnie przystawiać. Lekko musnął mój obojczyk, a potem szyję, aż w końcu doszedł do ust. Zaczęłam schodzić ręką do jego krocza. Ścisnęłam go lekko i poczułam jak jego kolega się unosi. Spojrzałam mu w oczy, a zaraz potem byliśmy już w drodze na górę. Wbiegliśmy do jakiegoś pokoju. Harry zamknął drzwi na klucz i dobrał się do mnie. Moje i jego ubrania po kolei lądowały we wszystkich zakamarkach, a my padliśmy na łóżko. Nie musiałam długo czekać na rozwój wydarzeń. Loczek od razu we mnie wszedł i zaczął poruszać się w górę i w dół. Jęczałam z podniecenia, ale nie tak głośno, aby zagłuszyć muzykę. Po chwili oboje doszliśmy, a ja poczułam przyjemne uczucie w dolnej części swojego ciała. Było mi tak dobrze.
Harry opadł na miejsce obok mnie, ale nadal mnie całował.
- To się nazywa przygoda- wydyszał, a ja się uśmiechnęłam.
Patrzyłam się na niego cały czas, a kiedy w końcu zasnął, powoli zeszłam z łóżka i ubrałam swoje ciuchy.
Po cichu wyszłam  pokoju i zeszłam na dół. Michael już na mnie czekał. Dotknęłam jego ramienia, a on spojrzał na mnie, czekając, co powiem.
- Już...- westchnęłam. On tylko się uśmiechnął i pociągnął mnie w stronę wyjścia.

- Za tydzień znowu- powiedział już pod moim domem.
- Wiem...
- Bądź gotowa.
Nie odpowiedziałam mu już, tylko wyszłam z samochodu i pobiegłam do domu. Weszłam do środka i przeszłam do siebie. Przebrałam się w piżamę i położyłam spać. I znowu ta sama myśl...
- Harry'ego wygodniejsze- powiedziałam do siebie i zamknęłam oczy.
Długo czekałam na sen, bo cały czas myślałam o tym całym planie. Nie mogłam się wycofać, a tak bardzo chciałam. Nie mogłam ryzykować życiem, bo Michael był do tego zdolny. Był zdolny, by zabić dla pieniędzy.

 Tak mnie jakoś naszło na ciasto orzechowe :P

------------------------------------------

Ta dam.!
I jak, może być, czy jest beznadziejny...?
Mnie podoba się tak średnio, ale to Wam pozostawiam ocenianie :)
Dziękuję za ostatnie komentarze i oczywiście czekam na kolejne :D
Mam jeszcze małe pytanko. Dobrze czyta Wam się rozdziały, czy może mam coś zmienić z wyglądzie bloga.?

Następny rozdział w sobotę lub niedzielę, bo nie wiem jak się wyrobię...
Więc do następnego.!

Kama ;**

wtorek, 27 listopada 2012

Chapter 2

 Oliwia prosiła, Oliwia dostaje :)
Rozdział specjalnie dla Ciebie <33

Podjechaliśmy pod wielki dom. Wjechaliśmy na podjazd i zatrzymaliśmy się kilka metrów od wejścia. Przed drzwiami było pełno ludzi, ale wśród nich dało się zauważyć napakowanego ochroniarza. Mężczyzna pilnował, aby nieproszeni goście nie mięli wstępu na imprezę.
- Michael?- zwróciłam się do niego pytająco.
- Co?- spojrzał na mnie.
- Jak my tam wejdziemy? Masz wejściówki?
- Nie muszę mieć wejściówek, żeby wejść- zaśmiał się- Ten ochroniarz to mój kumpel i on nas tu wpuści.
- Ahaaa...- westchnęłam. Do ostatniego momentu miałam nadzieję, że to się nie uda, że wrócę do domu i spędzę ten wieczór przed ekranem telewizora.
Wyszliśmy z samochodu, mój chłopak objął mnie ramieniem i pociągnął w stronę drzwi frontowych. Teraz ten ochroniarz wydawał się jeszcze większy i przerażający.
- Siema, Sam!- mój chłopak przywitał się z pakerem.
- Heej! Właźcie!- krzyknął, a my przekroczyliśmy próg willi.
W środku panował jeszcze większy tłok, niż na zewnątrz. Ludzie byli wszędzie, a muzyka dudniła na cały regulator.
Michael pociągnął mnie w stronę ściany, gdzie zatrzymaliśmy się na dłuższą chwilę.
- Spójrz tam- chłopak wskazał na kanapę, przy prostopadłej ścianie. Siedziały na niej dwie dziewczyny i jeden chłopak. Był dosyć przystojny, włosy miał przycięte na jeżyka.
- No i co?- zapytałam.
- To, że to jest jeden z gospodarzy. Masz go uwieść i zaprowadzić do pokoju, a ja w tym czasie zajmę się tymi dwoma laluniami, jasne?!- złapał mocniej mój nadgarstek. Zabolało.
- Jasne...- syknęłam z bólu, próbując uwolnić rękę z uścisku.
- Ruszaj- powiedział i popchnął mnie w stronę kanapy, a sam zaczął flirtować z dziewczynami obok chłopaka, którym miałam się "zająć". Usiadłam na brzegu kanapy i założyłam nogę na nogę. Chłopaka to wyraźnie zaciekawiło, bo spojrzał na mnie.
- Cześć- zaczęłam działać.
- Hej- odpowiedział. Kontakt nawiązany. Czas działać dalej.
- Jestem Susan, a ty?- podałam fałszywe imię, bo nie mogłam się ujawnić.
- Liam, miło mi cię poznać, Susan. Masz ochotę na drinka?- zapytał, a ja przygryzłam dolną wargę.
- Na początek może być-uśmiechnęłam się.
Liam złapał mnie za rękę i zaprowadził do kuchni, gdzie o dziwo było pusto. On zajął się robieniem dla mnie napoju, a ja usiadłam na blacie kuchennym i założyłam jedną nogę na drugą.
- Proszę bardzo- podał mi szklankę z procentami.
Upiłam kilka łyków przez słomkę i uśmiechnęłam się zalotnie.
- Jesteś tu sama?- zapytał.
- Tak...- westchnęłam i zaczęłam bawić się słomką- Nie mam chłopaka, więc przyszłam sama...
- Skoro tak, to dziś możesz bawić się ze mną, co ty na to?- uśmiechnął się.
- Na to liczyłam- zaśmiałam się i pociągnęłam chłopaka do salonu.
Zaprowadziłam go na środek parkietu i zaczęłam z nim tańczyć. Ocierałam się o niego, tuliłam się, żeby tylko go podniecić.
Po pół godzinie miałam już dosyć tańca, więc zaciągnęłam Liam'a do stołu z alkoholem. Piliśmy co popadnie, śmialiśmy się, aż w końcu postanowiłam dobić swego. Przyciągnęłam go do siebie i wpiłam się w jego usta. Chłopak całował delikatnie i namiętnie zarazem. Po chwili się od niego odkleiłam.
- Gdzie masz pokój?- zapytałam lekko zdyszana, bo zabrakło mi tchu.
- Na górze- powiedział i pociągnął mnie za sobą.
Wbiegliśmy na piętro, gdzie o razu zaczęliśmy się całować. Liam przycisnął mnie do ściany i całował po szyi, na co ja zaczęłam cicho pojękiwać. Przerwał na chwilę swoją czynność i otworzył drzwi do jakiegoś pokoju. Weszliśmy do środka, zamknęliśmy drzwi na klucz i powróciliśmy do poprzedniej czynności. Liam całował mnie po szyi, ramionach, aż w końcu zaczął mnie rozbierać. Ja nie pozostawałam mu dłużna. Zerwałam z niego koszulę i pocałowałam jego tors. W końcu rzuciliśmy się na łóżko, gdzie pozbyliśmy się reszty naszej garderoby. On położył się na mnie, powoli we mnie wszedł i zaczął się lekko poruszać. Zaczęłam jęczeć z podniecenia, on również. Było mi tak dobrze, choć wiedziałam, po co to robię. Szybko jednak pozbyłam się tej myśli z głowy i właśnie wtedy oboje doszliśmy. Poczułam przyjemne uczucie w środku. Oboje opadliśmy zmęczeni na łóżko. Spojrzałam na Liam'a, a on szczerze się uśmiechnął.
- Mówiłem, że będziemy się bawić- powiedział zmęczony.
- Nigdy nie zapomnę tej zabawy- położyłam się na jego torsie i czekałam, aż chłopak zaśnie.
Po jakimś czasie poczułam, jak uspokoił się jego oddech. Podniosłam głowę i spojrzałam na twarz Liam'a. Miał zamknięte oczy, więc powoli wysunęłam się z jego objęć. Pozbierałam swoje ciuchy, ubrałam je szybko i bez słowa wyszłam w pokoju.
Na dole słychać było jeszcze muzykę, więc podążyłam w jej kierunku. Zeszłam ze schodów i znalazłam Michael'a przy stole z alkoholem, choć chłopak nic nie pił, bo ktoś musiał jechać do domu.
- Już- powiedziałam. On nerwowo rozejrzał się dookoła, złapał mnie za rękę i wyprowadził z domu.
- Wsiadaj!- powiedział, otwierając samochód. Wykonałam jego polecenie, kiedy on sam usiadł za kierownicą. Zapalił auto i odjechał w stronę mojego domu.

Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Otworzyłam drzwi i już miałam wychodzić, kiedy Michael mnie zatrzymał.
- Mam nadzieję, że wykonałaś to tak, jak miałaś wykonać i nie okłamujesz mnie- powiedział.
- Zrobiłam to!- skarciłam go wzrokiem.
- Dobrze. Za tydzień to samo, a teraz spadaj- machnął na mnie ręką, a ja wysiadłam z samochodu.
Weszłam do domu i jak najciszej umiałam przeszłam do siebie. Było po 3.00 i nie miałam już na nic siły, więc po prostu przebrałam się w piżamę i położyłam się na łóżku.
- Liam'a wygodniejsze- powiedziałam sama do siebie i zasnęłam.


---------------------------------------------

Mówiłam, że się będzie działo :P
Mam nadzieję, że się Wam rozdzialik podoba...
Jak na razie w ankiecie prowadzi "krótsze, a częściej", więc tak będę pisać.
Czekam na Wasze opinie.!

Kolejny rozdział pojawi się w czwartek :)
Do następnego.!

Kama ;**

poniedziałek, 26 listopada 2012

Chapter 1.

Obudziłam się dosyć późno. Przetarłam oczy i od razu poszłam do łazienki. Umyłam zęby i rozczesałam moje blond włosy. Nadal nie mogłam uwierzyć w to, co zaproponował, a bardziej narzucił mi Michael. Jego pomysły zawsze były dziwne lub niemożliwe do zrealizowania, ale ten przekraczał wszelkie granice. I ja, ja miałam mu w tym pomóc!
Rodziców już dawno nie było, jak zawsze z resztą. Wróciłam do pokoju, ubrałam się i przeszłam do kuchni w celu zjedzenia śniadania. Nie miałam za dużego wyboru, co do potrawy, więc wyciągnęłam z lodówki mleko, a z szafki płatki kukurydziane. Wsypałam garść do miski, a potem zalałam to mlekiem. Usiadłam na blacie kuchennym i zajęłam się jedzeniem.
Kiedy myłam miseczkę, z mojego pokoju dobiegł mnie dźwięk SMS'a.
Michael- pomyślałam.
Pobiegłam po telefon i jak się okazało, nie pomyliłam się. W sumie kto miałby do mnie pisać, skoro mój numer mają tylko trzy osoby- rodzice i mój chłopak. Otworzyłam wiadomość i przeczytałam ją: "Pamiętaj! Dziś o 18.00!". Jasne... Piątek, więc realizowanie planu czas zacząć. Była godzina 12.30, więc postanowiłam już wybrać ubranie, na wieczór.
Podeszłam do szafy i otworzyłam ją. Nie wiedziałam, co mam robić dalej. Nigdy wcześniej nie byłam na imprezie, a co dopiero na takiej imprezie. Musiałam jakoś wyglądać, żeby nas wpuścili. Ciągle nie wiedziałam, jak Michael'owi udało się załatwić nam wejściówki, przecież taki zespół zadaje się tylko ze sławnymi osobami, a przynajmniej z takimi, którzy coś znaczą, a ja...? Przecież jestem zwykłą dziewczyną, która nie pokazuje się na mieście, nie licząc spożywczaka za rogiem. Dobra, koniec! Trzeba wybrać ubranie. Spojrzałam na swoje ciuchy i westchnęłam ciężko. Nic, kompletnie nic mi nie pasowało. Zamknęłam szafę i podeszłam do szafki, na której stało małe pudełko. Podniosłam wieczko i wyciągnęłam z środka moje oszczędności. Tak, miałam oszczędności. Nie było łatwo je uzbierać, ale jakoś się udało. Łącznie miałam około 200. funtów, więc na nowe ciuchy powinno starczyć. Zabrałam połowę moich pieniędzy i włożyłam je do kieszeni spodenek. Przeszłam do drzwi frontowych, założyłam buty i wyszłam z domu. Zamknęłam drzwi na klucz i podążyłam w stronę sklepu odzieżowego.

Pogoda była piękna. Niebo błękitne, słońce grzało i wiał delikatny wiatr, ale co się dziwić. Przecież mamy wakacje!
Doszłam do ulicy, na której było kilka sklepów. Weszłam do pierwszego z nich, jednak ubrania, które tam były kosztowały więcej, niż półroczna pensja moich rodziców. Od razu stamtąd wyszłam i przeszłam do kolejnego.
Tutaj ceny były na moją kieszeń. Wybrałam kilka bluzek, a dziwo bardzo tanich i dwie spódniczki- mini. Nie lubiłam takich ciuchów, ale dziś byłam zmuszona je założyć. Podeszłam do kasy, zapłaciłam za zakupy i wyszłam. Stanęłam przed sklepem i przeliczyłam szybko, ile pieniędzy mi zostało. Miałam 100 funtów, a zostało 46. Nieźle. Uśmiechnęłam się i rozejrzałam dookoła. Moją uwagę przykuła śliczna sukienka na wystawie w sklepie za grosik. Nigdy nie chciałam chodzić do takich sklepów, ale nasze finanse domowe nie pozwalały mi za dużo. Podeszłam do szyby sklepu i przyjrzałam się sukience.
Weszłam do środka i spojrzałam na metkę. 40 funtów... Starczy!
Od razu podeszłam do kobiety za ladą sklepową i poprosiłam o ową kreację. Kasjerka wystukała cenę w kasie, zapłaciłam i zadowolona z zakupów wróciłam do domu.
Wszystkie reklamówki wrzuciłam do pokoju, a sama poszłam do łazienki, aby zacząć się przygotowywać. Umyłam włosy, wysuszyłam je i porządnie rozczesałam. W efekcie końcowym lekko się falowały, więc nie robiłam z nimi nic więcej. Następnie zajęłam się makijażem. Nie miałam za dużo kosmetyków, ale coś się zawsze znajdzie. Postawiłam na ciepłe barwy. Lekko się pomalowałam, a rzęsy podkreśliłam tuszem.
Zadowolona ze swojego wyglądu, wróciłam do pokoju.
Rozpakowałam swoje zakupy i położyłam na desce do prasowania, a sukienkę zostawiłam do prania. Podłączyłam żelazko i szybko uporałam się w wyprasowaniem nowych ciuchów. Postanowiłam założyć dzisiaj tą bluzkę i tą spódniczkę, a do tego dobrałam te buty. Miałam tylko kilka par, więc nie było w czym wybierać.
Ubrałam się i usiadłam na łóżku. Spojrzałam na zegarek- 17.38. Michael zaraz przyjdzie, więc może coś zjem przed wyjściem.
Przeszłam do kuchni i wyciągnęłam z szuflady batona zbożowego. Szybko go zjadłam, a kiedy wyrzucałam papierek do kosza, usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
- Kate! Gdzie jesteś?!- to był mój chłopak.
- Tutaj- powiedziałam i wzięłam do ręki kartkę i długopis.
- Co ty robisz?- zapytał Michael, kiedy do mnie podszedł.
- Piszę wiadomość do rodziców, że wyszłam z tobą i wrócę późno. Nie chcę żeby się martwili- wyjaśniłam.
- Pośpiesz się, bo musimy już wychodzić. Nie możemy się spóźnić, bo potem nas nie wpuszczą.
- Już...- westchnęłam i przyczepiłam kartkę do lodówki.
- Widzę, że się przygotowałaś- powiedział, patrząc na moje ubranie.
- Starałam się- uśmiechnęłam się lekko, choć wiedziałam, że to co dziś muszę zrobić, jest złe.
Założyłam buty, wyszliśmy, a ja zamknęłam drzwi na klucz. Michael siedział już w samochodzie, a ja ciężko westchnęłam.

- Czas się poświęcić- powiedziałam do siebie i odwróciłam się w stronę auta. Wsiadłam na przednie siedzenie i odjechaliśmy w stronę dzielnicy willowej.



------------------------------------------

Pierwszy rozdział dodaję już dziś, tak na dobry początek :)
Wiem, że na razie nic się nie dzieje, ale obiecuję, że w kolejnym rozdziale będzie się już "coś" działo :P
Proszę Was o oddawanie głosów w ankiecie, bo nie wiem jak mam pisać... --->

Pojawienie się kolejnego rozdziału zależy od wyników ankiety, więc wszystko z Waszych rękach.

Do następnego.!

Kama ;**

niedziela, 25 listopada 2012

Prolog

 No to zaczynamy nowe opowiadanie :P

Siedziałam przed telewizorem i oglądałam jakiś durny teleturniej. Rodziców jak zawsze nie było w domu, więc siedziałam sama. Nagle po całym domu rozległ się dźwięk otwieranych drzwi i głośne trzaśnięcie. Nie musiałam wstawać z fotela, aby się dowiedzieć, kto przyszedł. W tym domu czas spędzają tylko cztery osoby, a wiadomo, że rodzice to nie byli.
- KATE!!! Gdzie jesteś?!- krzyknął Michael, ta czwarta osoba...
- W salonie- powiedziałam i od razu zobaczyłam go w progu pokoju.
- Mam pomysł na zdobycie wielkiej kasy- oznajmił i usiadł na drugim fotelu. No tak... jego cel- zdobycie wielkiej forsy. Dla niego nic innego się nie liczy!
- Jaki pomysł i po co mi o tym mówisz? Przecież nigdy nie dzieliłeś się ze mną swoimi pomysłami- westchnęłam.
- Ale tym razem to TY będziesz grała główną rolę w tym pomyśle- uśmiechnął się, a ja wiedziałam, że to nie wróży nic dobrego.
- Jak to ja? Nie dam się na nic namówić!
- Nie drzyj się! Zrobisz to, co będę ci kazał i ani mi się waż sprzeciwiać, rozumiesz?!- już miał podnieść na mnie rękę, ale w ostatnim momencie się powstrzymał.
- Rozumiem- powiedziałam cicho, że nawet ja ledwo to usłyszałam. Nie mogłam mu się sprzeciwić, bo wiem, że źle by się to dla mnie skończyło.
- I to rozumiem- wrócił na fotel- Więc zrobimy tak...


--------------------------------------------

Wiem, że prolog króciutki, ale przynajmniej jest :)
Pierwszy rozdział dodam, kiedy napiszę :D
Pytanko: Czy Ktoś chciałby być informowany o nowych rozdziałach.? Jeśli tak, to powiadomcie mnie o tym w komentarzu, na tt lub fb, a najlepiej na GG :P

Kama ;**

sobota, 24 listopada 2012

Bohaterowie

Kate Blunt(Kat, Katie)- niebieskooka blondynka. Ma 17 lat. Mieszka w Londynie. Uwielbia wszystko co słodkie, choć tego po niej nie widać. Ja słodycze mogłaby oddać wszystko- nie licząc osób, które kocha.
Ma duże poczucie humoru, ale kiedy ktoś ją zrani, potrafi przepłakać kilka dni.
Ma chłopaka, który ją wykorzystuje, ale nie daje tego po sobie poznać.
Radosna, uśmiechnięta od ucha, szybko ulega innym.
Jest zwyczajną nastolatką o niezwykłym głosie, który potrafi zahipnotyzować. W domu jej się nie przelewa. Nie dogaduje się z rodzicami. Nie ma przyjaciół, bo jej chłopak izoluje ją od świata.

 



Michael Wolf- chłopak Kat. Egoistyczny, chamski, fałszywy. Wykorzystuje dziewczynę do własnych celów. Jego największym celem w życiu jest zdobycie jak największej ilości pieniędzy. Izoluje Kate od świata, aby mieć ją dla siebie.  Nie lubi, kiedy ktoś wtrąca się w jego sprawy.
 




Maria i Tom Blunt- rodzice Kate. Nie potrafią dogadać się z dorastającą córką. Mają mało płatną pracę, dlatego nie mogą zapewnić jedynaczce dobrego bytu. Całymi dniami nie ma ich w domu, przez co nie wiedzą co się dzieje z Kat.
 





One Direction- Louis Tomlinson, Zayn Malik, Liam Payne, Niall Horan i Harry Styles.










 ---------------------------------------------------

No i mamy bohaterów.! :P
W sekrecie powiem Wam, że zdjęcie głównej bohaterki to zdjęcie mojej koleżanki ze szkoły :D Tak mnie jakoś wzięło :P A "Michael Wolf" to angielska wersja imienia i nazwiska jej prawdziwego chłopaka :)
To chyba tyle z ciekawostek...
Mam nadzieję, że to opowiadanie również się Wam spodoba :)

Kama ;**