sobota, 12 stycznia 2013

Chapter 18

 Specjalnie dla Oliwii Wowk <33

- Ojcem bliźniaków jest...
- Nie, stop!- zatrzymałam pielęgniarkę, która przyniosła wyniki.
Ona, podobnie jak i chłopcy spojrzeli na mnie z ogromnym zdziwieniem. W sumie sama się zdziwiłam na to co powiedziałam.
- Jak to?- Zayn przerwał tą krępującą ciszę- Nie chcesz wiedzieć, kto jest ojcem?
- Chcę, to znaczy nie, to znaczy... Ehhh nie wiem!- jąkałam się- Z jednej strony chcę się dowiedzieć, kto jest ojcem, a z drugiej wiem, że każdy z was byłby wspaniałym tatą i nie chcę urazić żadnego z was.
Wydusiłam z siebie te wszystkie słowa, choć przechodziły mi przez gardło z wielkim trudem.
- Ja... Przepraszam, chłopaki- spuściłam głowę.
- Czy mogę zabrać te wyniki?- zapytał Niall pielęgniarkę.
- Oczywiście. Proszę bardzo- kobieta dała mu kopertę i odeszła.
Ja po prostu usiadłam na krześle pod ścianą i zaczęłam płakać.
- Kate, na prawdę nie musisz się o nas martwić- Louis przejechał ręką po moich plecach, a ja się w niego wtuliłam- Przecież każdy z nas będzie się zajmował dziećmi, a nie tylko szczęśliwy tatuś.
- No właśnie!- krzyknął Blondyn- Przecież wiadomo, że ja nie będę ojcem, a przy zajmowaniu się dziećmi będę pomagał.
- To co, czytamy te wyniki?- zapytał Liam.
- A możemy to zrobić na spokojnie w dom? Nie mam ochoty robić tego w szpitalu- spojrzałam na nich z miną smutnego szczeniaczka.
- Jasne- Niall uniósł kciuk w górę i schował kopertę z wynikami do tylnej kieszeni.
Patrzyliśmy jeszcze kilka chwil na dzieci i wróciliśmy do mojej sali.
Usiadłam na łóżku i podwinęłam nogi pod brodę. Źle czułam się z tym, że to ja nie pozwoliłam przeczytać chłopakom wyników badań DNA. Przez mój kaprys, oni muszą się nadal męczyć.
- Niall, możesz już oddać wyniki- powiedziałam, kiedy każdy z nich usiadł obok łóżka.
- Nie mogę- odparł stanowczo i uniósł głowę do góry.
- Dlaczego?- zdziwiłam się.
- Postanowiłem, że to ja będę trzymał wyniki, bo wiemy doskonale, że mnie nie dotyczą i nie będzie mnie kusiło, żeby je otworzyć- wyjaśnił.
- No ok- zrobiłam kwaśną minę. Ale w sumie, Niall ma rację. Ani ja, ani chłopcy nie otworzą tej koperty przed czasem.
- My się już chyba będziemy zbierać, bo już późno- Liam spojrzał na zegarek.
- Racja...- westchnął niechętnie Harry.
- Ale jutro się zobaczymy, tak?- zapytałam, kiedy już wychodzili.
- Jeśli nas wpuścisz do sali, to tak- zaśmiał się Zayn. Ja i chłopcy również zachichotaliśmy.
- Więc dobranoc- przesłałam im buziaka na pożegnanie.
- Paa!- krzyknęli i wyszli z sali.
Teraz nie pozostało mi nic innego, jak tylko położyć się spać. Położyłam się wygodnie na łóżku i zamknęłam oczy.

*kilka dni później*

To właśnie dziś miałam zabrać dzieci do domu. Chłopcy czekali zwarci i gotowi do wyjścia, a ja czekałam jeszcze na swój wypis. Dzieci były już w nosidełkach i czekały na swoje pierwsze wyjście na dwór. Co prawda, tylko od szpitala do samochodu, ale to zawsze coś.
- Pani Kate Blunt- usłyszałam swoje nazwisko i pośpiesznie weszłam do gabinetu.
- Dzień dobry- zamknęłam za sobą drzwi.
- Witam. Proszę usiąść- lekarz wskazał krzesło, na przeciw siebie. Zajęłam wyznaczone mi miejsce i czekałam na kolejne słowa lekarza.
- Jak się pani czuje?- zapytał.
- Dobrze. Dziękuję- uśmiechnęłam się do niego.
- Pani dzieci, jak na wcześniaki, bardzo dobrze się miewają- zaśmiał się.
Ucieszył mnie fakt, że moje małe skarby są zdrowe i silne.
- Proszę, oto pani wypis- podał mi kartkę.
- Dziękuję bardzo.
- Nie ma za co. Ahaa! Proszę się do nas zgłosić na dwa tygodnie na zdjęcie szwów i badania kontrolne wcześniaków.
- Dobrze, na pewno się pojawię- wstałam i uścisnęłam dłoń doktora na pożegnanie- Do widzenia.
- Do zobaczenia, Kate.
Wyszłam z gabinetu i zadowolona z przebiegu spraw podeszłam do chłopaków, którzy pilnowali niemowlaków.
- Mamy wszystko, więc możemy iść- pokazałam im wypis i złapałam za jedno nosidełko. Harry wziął drugie.
Całą ósemką skierowaliśmy się do windy. Zjechaliśmy na parter i ruszyliśmy do drzwi.
- Już się nie mogę doczekać wybierania imion- Niall zaklaskał w dłonie.
- Hehe, ja też- zaśmiałam się.
- Mogę wam pomóc?- usłyszałam znany mi głos za naszymi plecami. Gwałtownie się odwróciłam, chłopcy również.
- Michael- powiedziałam cicho i wycofałam się do tyłu, ciągnąc za sobą Hazzę. Za wszelką cenę chciałam chronić dzieci.
- Mało ci jeszcze wrażeń?!- krzyknął w jego stronę Zayn.
- Ja chciałem tylko zobaczyć dzieci, do których poczęcia się przyczyniłem- zrobił niewinną minę (jeśli jego twarz można nazwać niewinną).
- TY?!- Liam się zdenerwował.
- Przecież to ja przyprowadziłem do was Kate- Michael wskazał na mnie dłonią- Więc to dzięki mnie one przyszły na świat. Dlatego pozwólcie mi je zobaczyć.
Jego mina przyjęła złowrogi wyraz.
- Nie masz prawa ich dotykać!- krzyknął Niall i rzucił się w jego kierunku.
Michael się tego spodziewał i kiedy tylko Blondyn do niego doskoczył, zaczął się z nim szarpać.
Liam i Zayn próbowali ich rozdzielić, ale na marne. Louis zasłaniał mnie i Loczka swoim ciałem, a my kurczowo trzymaliśmy nosidełka z dziećmi. Patrzyliśmy się na tą całą sytuację i nie mogliśmy nic zrobić.  W końcu ochrona szpitala wkroczyła do akcji i zakończyła bójkę.
Niall miał tylko lekko podpuchniętą wargę, a po za tym był cały. Li i Mulat wyszli bez szwanku. Za to Michael miał podbite oko i rozciętą brew. Nie zwróciliśmy jednak na niego uwagi i wyszliśmy ze szpitala.
- Kate, daj mi nosidełko i przypnę je w samochodzie. Harry, ty też- powiedział stanowczo Liam, a ja podałam mu to, o co prosił.
Kiedy już wszystko było gotowe, Louis odpalił silnik i mogliśmy ruszyć do domu.

*20 minut później*

Weszliśmy do środka i zaczęliśmy zdejmować kurtki i buty.
- O niczym innym nie marzę, tylko o ciepłym prysznicu- przymknęłam oczy i zaczęłam rozmyślać o ukochanej kąpieli.
- To my się zajmiemy dziećmi, a ty masz pół godziny dla siebie, co ty na to?- zaproponował Niall.
- Na prawdę? Zrobilibyście to dla mnie?- złożyłam ręce, jak do modlitwy.
- Jasne! Leć szybko!- Louis mnie popędził i zabrał jednego ze śpących maluchów do salonu.
Ja pobiegłam na górę i weszłam do swojego pokoju. Jak ja za nim tęskniłam!
Wybrałam z garderoby ubranie na zmienię i przeszłam z nimi do łazienki.
Zbiegłam z siebie ciuchy i weszłam pod prysznic. Strumień gorącej wody oblewał moje ciało, przez co momentalnie zrobiło mi się przyjemniej. Namydliłam dłonie żelem pod prysznic i rozprowadziłam go po rękach i brzuchu, uważając na szwy. Powtórzyłam czynności i umyłam pozostałe części ciała. Potem spłukałam pianę i spokojnie wyszłam na wycieraczkę. Wytarłam się ręcznikiem i ubrałam wcześniej przyszykowany zestaw.
- Kate- ktoś zapukał do drzwi- Bo dzieci się obudziły i zaczynają płakać.
- Już idę- odpowiedziałam i skończyłam rozczesywać włosy.
Gotowa, wróciłam do chłopaków. Dzieci rzeczywiście zaczęły urządzać koncert.
- Pewnie są głodne- powiedziałam i wzięłam od Liam'a jednego z maluchów. Sama nie wiedziałam czy to chłopiec, czy dziewczynka, bo byli identyczni. Nawet ubranka były takie same.
- Teraz możecie trzymać go na rękach, żeby mu lub jej się odbiło- uśmiechnęłam się i zajęłam się drugim dzieckiem.
- No to może ja- zgłosił się Louis i wziął na ręce nakarmione niemowlę.
Po nakarmieniu, drugie wziął Harry. Oboje radzili sobie świetnie.
- A ty chcesz coś zjeść?- zapytał mnie Niall.
- Na razie dzięki. Muszę położyć dzieci spać- uśmiechnęłam się do niego.

*godzinę później*


Dzieci już spokojnie spały, a my szykowaliśmy kolację. Chłopcy zdecydowali, że po posiłku wybierzemy imiona dla dzieci i otworzymy kopertę z wynikami, którą nadal miał Blondyn.
Robiliśmy zapiekanki. Louis miał za zadanie rozkrajać bułki, Harry kroił pieczarki, ja je smażyłam, Liam tarł ser żółty, a Zayn na własne życzenie dodawał do wszystkiego kawałeczki szynki. Gotowe zapiekanki trafiły do piekarnika, a kiedy ser był już roztopiony, wyjęliśmy je i rozdaliśmy na talerzyki.
Usiedliśmy do stołu i zajęliśmy się jedzeniem.

- Pycha było- Niall poklepał się po brzuchu, kiedy skończyliśmy jeść.
- Zgadzam się- odezwałam się.
- Przecież ty nie jadłaś!- podniósł ton głosu Zayn.
No tak... Ja nie jadłam, bo nie mogę jeść smażonych rzeczy. Przynajmniej na razie muszę mieć odpowiednią dietę ze względu na dzieci.
- To teraz sprzątamy i idziemy do salonu, żeby na spokojnie uzgodnić imiona dla maluszków- nakazał Louis i wsadził swój talerz do zmywarki.

Siedzieliśmy na kanapie w pokoju i wspólnie myśleliśmy nad imionami.
- Może Selena i Justin?- zaproponował za którymś z kolei razem Harry.
- Nie, stanowcze nie, Harry- zaśmiałam się.
- Może ty coś zaproponujesz, Kate, bo jak na razie nic nie zaproponowałaś- Liam wskazał na mnie ręką.
- Zawsze marzyło mi się, żeby mój synek miał na imię William- westchnęłam, a chłopcy się zaśmiali- Co w tym śmiesznego?
- Po prostu ja mam William na drugie- odezwał się Lou- Więc jak dla mnie William może być.
- Dla mnie też- odezwał się Zayn.
- A wy?- zwrócił się Pasiak do Liam'a, Hazzy i Niall'a.
- Mnie również się podoba- uśmiechnął się Loczek.
- Ja nie mam już pomysłów, a storo Kate się podoba może być.- Niall również się zgodził.
- Ja od początku byłem za tym, żeby Kate wybrała imiona- powiedział Li.
- Więc postanowione- Pasiak klasnął w dłonie- Chłopak to William, a dziewczynka?
Każdy z nas zaczął się zastanawiać nad imieniem dla dziewczynki.
- Może Natalie?- zaproponował Mulat, ale zaraz mu się odwidziało.
- No to Vanessa?- teraz odezwał się Harry.
- Wiesz ile dziewczyn nosi takie imię? No właśnie, dużo!- Louis popukał się po głowie.
- Więc to ma być jakieś rzadkie imię?- zapytałam.
- Chyba tak, bo jaki sens nazywać dziecko jak każdy inny?
- No ok...- zgodziłam się.
Myśleliśmy dalej. Chodziły mi po głowie różne imiona, ale nie mogłam wpaść na takie, które by mi się podobało...
Nagle, bez żadnego powodu Harry zaczął się śmiać. My spojrzeliśmy a niego wielkimi oczami i czekaliśmy, aż chłopak się uspokoi.
- Wyobraziłem sobie, że dziewczynka to córka Louis'a i ma na imię Louisa- powiedział przez śmiech. Chłopcy nie wytrzymali i również zaczęli się chichrać. Ja jednak zaczęłam się głębiej zastanawiać nad imieniem, które zaproponował Loczek.
- Kate, chyba nie myślisz, że damy jej na imię Louisa...?- Louis najwyraźniej się przestraszył.
- Nie Louisa, ale może Lou. Tak jak wasza stylistka. Przecież to moja dobra koleżanka, która zajmowała się mną podczas waszych koncertów i na pewno zrobiłoby jej się miło.
- To nie jest takie głupie- zgodził się ze mną Liam, a potem Zayn.
- Ale...- zaczął Lou, ale mu przerwano.
- Ja się zgadzam- Niall podniósł rękę.
- Ale...- znowu odezwał się Louis, ale nikt nie zwracał na niego uwagi.
- Ja też- Zayn powtórzył gest Blondyna.
- Więc postanowione!- krzyknął uradowany Harry- William i Lou!
Po tym okrzyku każdy z nas spojrzał na Niall'a, który miał odczytać wyniki. Lou siedział jakiś przygaszony, ale postanowiłam później z nim pogadać.
Blondyn wspat i sięgnął do tylnej kieszeni po kopertę. Nagle przybrał zaskoczony wyraz twarzy i sięgnął do drugiej kieszeni, potem do przednich, ale nic nie wyjmował.
- Nie mam jej w spodniach- powiedział wystraszony.
- To może przełożyłeś do kurtki, albo zostawiłeś w samochodzie?- zapytał Mulat.
Niall od razu poszedł to sprawdzić, ale po chwili wrócił.
- Nie ma.
- A w pokoju?- zapytałam, a chłopak pobiegł na górę.
- Nie mówcie, że on zgubił te wyniki!- schowałam twarz w dłonie.
- Na pewno się znajdą- Liam próbował mnie pocieszyć, ale na próżno.
Nagle usłyszałam sygnał SMS'a mojego telefonu. Wzięłam go to ręki i otworzyłam wiadomość. W tym samym momencie z piętra wrócił Niall.
- Nie ma- powiedział zdyszany.
Kiedy to powiedział, ja odczytałam SMS'a.
- Już wiem, gdzie są wyniki- powiedziałam i po prostu się rozpłakałam.

----------------------------------------

Jak obiecałam, dodaję rozdział w sobotę :P

Mam nadzieję, że się Wam podoba :)

Moje pytanka:
1) Jak myślicie, co się stało z wynikami.? 
2) Co to za SMS, który dostała Kate.? 
3) Jak podobają Wam się imiona dla dzieci.? :)

Coś stało się z moim Twitter'em...;/ Nie mogę wysyłać tweetów, oglądać trendów i czytać starszych wiadomości. Czy któraś z Was wie, jak to naprawić.?

Do Oliwii: Jeśli masz gg lub facebook'a to napisz do mnie i będę Cię informować tak, jak na Twitterze :)

Kolejny rozdział pojawi się około wtorku, środy...
Czekam na Wasze komentarze.!
Kocham Was ;** <33

Kama ;**

9 komentarzy:

  1. Myślę, że Michael zabrał te wyniki i to on wysłał jej sms'a. A imiona naprawdę fajne.

    Ostatnio zdałam sobie sprawę, że muszę wymyślać nowe przymiotniki, tak więc ten rozdział był zacny ( tak,tak- zacny).

    To w takim razie do przeczytania(?) we wtorek. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. 1. Nooooo nie wiem!!!!!!! Wcale nie Michael je zabrał, skąd!
    2. Hmmm... nie wiemx2! Bo raczej to nie był sms od Michaela! xD
    3. Lou <3333333

    OdpowiedzUsuń
  3. No, no, no ... <3 Świetny ... Taki cudowny i ogólnie calutki wspaniały. Maluuszki małe <3 Awwww *___* Ah, dlaczego one muszę być takie słodziutkie w mojej wyobraźni ... a zresztą ... przyzwyczaję się do ogromnego wyszczerza i rzygania tęczą po każdym twoim rozdziale <3
    1/2 ) Zabiję Miechel'a ! Co za (za przeproszeniem) pojebany dupek ! Rozwali wszystko ... Ten idiota chce zrujnować calutkie życie biednej Kate. A się wkurwiłam -,-
    3) William i Lou ? O jaaa *_* Nawet się nie spodziewałam. Ah ... już mówiłam, że te dzieciaki się za bardzo urocze <3

    Miłego Dnia, Zdrówka, Weny I Ogólnie Wszystkiego Co Najlepsze <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie zaloze sie ze Michel ma te wyniki

    OdpowiedzUsuń
  5. wkurw *_________* nie było wyników , pewnie mchale>?

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejciuuu. *___* dziękuję, dziękuję, dziękuję! Jaka Ty jesteś wspaniała! Taki świetny rozdział, dla mnie. Jestem wzruszona i dumna. Gęba mi się cieszyła cały czas jak czytałam. A czytałam uważnie, zapatrzona jak w obrazek czekając na poznanie wyników. Imiona śliczme, bardzo mi się podobają! Jestem pewna już teraz, że ojcem będzie Louis. Na bank! Kopertę na 100% ma Michael, ta końska świnia niedomyta. Ugh, jak ja go nie trawię. No okej, spokojnie, wdech, wydech. Poczekam, i zapewne niedługo się dowiem kto jest ojcem. Dzieciaczki wspniałe. Nie widziałam ich, ale moja wyobraźnia pozwoliła mi na to. Taki niewiniątka. Cudownie. Podam Ci moje gg, ok? 37790661 jestem tam niemal codziennie, przeważnie na nieidoku, więc pisz o każdej porze śmiało. Jeszcze raz dziękuję, uwielbiam Cię. A sms, to był szantaż Michaela do Kate, żeby coś tam zrobiła (ona lub 1D) za odzyskanie wyniów. (taki tam mój głupkowaty pomysł). Poraz kolejny dziękuję, rozdział jak zwykle bardzo dobry, nawet bardziej, dużo akcji, napięcia. Świetnie. Idealnie. Czekam na następny, pozdrawiam, ściskam mocno xxxxxxxx Massive Thank You <-- moje ulubione słowo w ostatnim czasie :3 :*

    OdpowiedzUsuń
  7. rooozdział jest genialny, już myślałam,że się dowiem kto jest ojcem, ale widze,że mnie męczysz :D
    więc podejrzewam,że Miechael wziął wyniki, kurde jakbym go dorwała to od razu bym go rozszarpała .
    Sms-a pewnie od Micheala dostała,że ma wyniki< tak sądze > xd
    Louu i Wiliam ? imiona zawaliste i pasują do dzieci :D :D
    Nadal pozostaje pytanie,kto jest ojcem ?! :)
    Czeekam na następny :) xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepraszam za to, że nie komentowałam poprzednich rozdziałów, ale po prostu nie miałam kiedy :C Ale spokojnie, już wszystko nadrobiła.. i... jaaaaaaaaaaa! Wyniki to zapewne sprawka tego frajera?! ba, a raczej na pewno! Jezzu.. a ja juz tak się cieszyłam, że wkońcu dowiemy się kto jest ojcem :( Niech ten idiota da im wszystkim w końcu święty spokój :( Sms, to też zapewne od niego.. Wiem, że są silni i wszyscy razem dadzą radę.. A imiona dla dzieciaków są śliczne :)I czekam na kolejny! :)
    Zapraszam także na nowy: http://sensitive-loving-nasty.blogspot.com/ :) xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Napewno te wyniki ma ten Baran Michael ! Inaczej być nie może . . ://
    Ale kurdę , zrobiłaś tak żebysmy sie za szybko nie dowiedziały . Jak można nas aż tak torturować . .:D:D To nie ludzkie . . :p
    Ale oki . : * I tak Cię Kocham < 3 3
    No więc rozdział jest cudowny i chce już kolejny i chce poznac wkońcu ojca Lou i Wiliama . . [ imiona sa fantastyczne , po nich fajnie by było jak by tatą został Louis - pasuje ] :D
    No to dodawaj szybko :** < 3 3
    Ściskam bardzo mocno < 3 3 : * *

    ^^ :*

    OdpowiedzUsuń