wtorek, 15 stycznia 2013

Chapter 19

 Dla niecierpliwej Aisy -,-

- Michael je ma...- westchnęłam ciężko.
- Ale jak to?! Skąd wiesz?- dopytywał się Zayn.
- Napisał mi: "Odzyskacie swoją własność, jeśli wykonasz jeden warunek"- przeczytałam treść SMS'a- Ale nadal nie wiem, skąd on je ma...?
- Koperta musiała mi wypaść, kiedy się z nim szarpałem- Niall nerwowo podrapał się po głowie.
- To nie twoja wina- podeszłam do niego i dałam mu słodkiego buziaka w policzek.
- A jaki jest ten jego warunek?- zapytał Harry.
- Odpiszmy mu na wiadomość i zobaczymy co dalej.
Złapałam za telefon i wystukałam na klawiaturze: "Co mamy zrobić za nasze wyniki?".
Czekaliśmy chwilę na jego odpowiedź, a gdy telefon zawibrował, Louis złapał go w swoje dłonie.
- I co napisał?- zapytałam.
Mina Louis'a wskazywała na to, że jest to coś niedorzecznego.
- Sama zobacz- podał mi komórkę.
Spojrzałam na ekran, z zamiarem spokojnego i dokładnego przeczytania SMS'a. Byłam pewna, że będzie tam napisane, żeby dać mu kasę, albo coś drogiego, na przykład samochód, ale myliłam się.
"Prześpij się ze mną"- tak brzmiała treść wiadomości.
Zatkało mnie. Bezradnie usiadłam na kanapie i schowałam twarz w dłonie, wcześniej odkładając telefon na stolik.
- Nie zrobisz tego- powiedział stanowczo Louis- Nie pozwolimy ci na to!
- A jak inaczej chcesz odzyskać te wyniki?!- krzyknęłam przez łzy. Spojrzałam na twarze pozostałych chłopców, którzy dopiero teraz zapoznawali się z treścią SMS'a.
- Zrobimy nowe badania- podsunął pomysł Zayn.
- I kolejny raz pozwolić lekarzom na pobieranie krwi od dzieci?! Nie ma mowy! Nie chcę zadawać im znowu takiego bólu!- mówiąc to, czułam jak moje ciało się trzęsie. Nie byłam w stanie opanować drgawek- Ja to muszę zrobić!
- Nie ma mowy! Nie będziesz jakąś tanią dziwką spod mostu!- Harry potrząsnął mną lekko.
- Chcę ci przypomnieć, że spałam z każdym z was, nie licząc Niall'a i pochodzę z biednej rodziny, więc tak jakby spod mostu- strzepnęłam jego dłoń z ramienia i pobiegłam na górę. Nie zważając na nic, wpadłam do pokoju William'a i Lou i podbiegłam do jednego z łóżeczek. Popatrzyłam na śpiące niemowlę i wyobraziłam sobie jak płacze podczas pobierania krwi. Ten krzyk był nie do zniesienia. Nie mogłam im tego zrobić. Po prostu NIE!
- Kate, to będzie jedyne, dobre rozwiązanie- usłyszałam szept jednego z chłopców. Odwróciłam głowę w stronę drzwi i zobaczyłam, że w progu stoi Liam.
- Nie rozumiesz, że ja im nie chcę tego robić?- spojrzałam na słodko śpiące dziecko i pogłaskałam delikatnie po małej główce.
- Wiem, że to dla ciebie trudne, ale zrozum, że nie masz pewności co do Michael'a. Prześpisz się z nim i co zrobisz, jak nie będzie ci chciał oddać wyników? Pomyślałaś o tym?
- Nie...- spuściłam głowę.
- Jutro w południe pojedziemy do szpitala na powtórne badanie, zgoda?- zapytał, łapiąc mnie za podbródek i lekko uniósł moją głowę ku górze.
- Zgoda- zgodziłam się dla świętego spokoju, choć wcale nie miałam zamiaru zabierać dzieci znowu do szpitala. Już miałam plan...
Wspólnie z Liam'em patrzyłam na małe, śpiące istotki. Chłopak obejmował mnie ramieniem, a ja byłam w niego wtulona. Gdyby to on był ojcem, to wiem, że będzie się dobrze nimi zajmował.
Po kilku minutach wyszliśmy z pokoju i rozeszliśmy się do swoich pokoi. Miałam zamiar iść się umyć, ale nie zabrałam piżamy tylko jeansy. Przeszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Potem ubrałam wybrane ubranie, a spodnie podciągnęłam nad kolana. Na siebie założyłam szlafrok i spojrzałam w lustro. Wyglądałam tak, jakbym szła spać. Przekręciłam zamek w drzwiach i wyszłam na korytarz.
- Cześć- usłyszałam za sobą i aż podskoczyłam ze strachu. Niepewnie odwróciłam głowę do tyłu i zobaczyłam wesołego Louis'a, który szedł się myć.
- Cześć- odpowiedziałam.
- Boisz się mnie?- Pasiak uniósł brwi do góry.
- Nie  no, co ty- klepnęłam go w rękę- Po prostu mnie zaskoczyłeś.
- Aha... Ok, ja idę się myć, więc dobranoc- już miał wchodzić do łazienki, kiedy ja zagrodziłam mu drogę.
- Yyy... Louis?
- Tak mam na imię- zaśmiał się.
- Nie o to mi chodzi- przewróciłam oczami- Czy mógłbyś dzisiaj w nocy zająć się dziećmi, bo mnie bardzo boli głowa i chciałam wziąć jakieś proszki na sen, a po nich jestem nieprzytomna- wymyśliłam na szybko jakieś kłamstwo.
- Jasne- oznajmił radośnie- Tylko nie bierz za dużo tych prochów, bo jutro idziemy na badania, pamiętaj.
- Pamiętam, pamiętam, a teraz dobranoc, Lou- cmoknęłam go w policzek i weszłam szyko do pokoju.
Zdjęłam szlafrok i podeszłam do okna.
Wysoko- pomyślałam. Ale nie mogłam się poddać. Musiałam za wszelką cenę chronić moje dzieci.
Każdy z chłopców był już na górze, więc cały parter jest pusty.
Odczekałam godzinę, aby mieć pewność, że nikt nie przyłapie mnie na ucieczce. W domu panowała już kompletna cisza, więc spokojnie mogłam ruszać. Ostrożnie otworzyłam drzwi swojego pokoju i wyszłam na korytarz. Na palcach zeszłam na dół i ubrałam buty oraz kurtkę. Złapałam jeszcze kluczyki od auta Harry'ego i wyszłam z domu. Choć nie miałam prawa jazdy, wiedziałam jak się prowadzi, bo kiedyś, czyli dla mnie bardzo dawno temu tata mnie uczył.
Wsiadłam za kierownicę i odpaliłam silnik. Jak dobrze, że auto Loczka tak cicho chodzi...
Wyjechałam za bramę i ruszyłam w dobrze znanym mi kierunku.

Po kilkunastu minutach jazdy byłam na miejscu. Zaparkowałam przed furtką i wysiadłam z samochodu. Od razu zrobiło mi się chłodniej...
Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzono mi niemal od razu.
- Jednak przyszłaś- zaczął Michael tym swoim niskim głosem.
- Jestem tu tylko dlatego, że muszę odzyskać te wyniki- powiedziałam stanowczo, wchodząc do środka.
Zdjęłam buty i kurtkę, a Michael przyglądał mi się uważnie, przez co nie czułam się komfortowo. Chłopak mieszkał sam, więc nie musiałam się obawiać, że ktoś zaraz wyjdzie zza rogu.
- Oddam ci wyniki, bo tym, jak spełnisz swój warunek- po tych słowach, zaczął się do mnie przystawiać. Nie odepchnęłam go, bo wiedziałam, że to się musi stać.
Jeszcze na korytarzu zdjął ze mnie bluzę i koszulkę. Potem zaciągnął do swojego pokoju i tam kontynuował swoją czynność. On całował mnie dosłownie po całym ciele, a ja nie odwzajemniłam żadnego z pocałunków. Nie byłam w stanie się ruszyć. Leżałam na tym łóżku jak kłoda. Gdyby ktoś widział tą scenkę, zapewne pomyślałby, że Michael robi to z dmuchaną lalką, albo trupem, ale mniejsza...
Chciałam to już mieć za sobą, więc poddałam mu się. Wszedł we mnie, a ja tylko cicho pojękiwałam z bólu, który mi sprawiał.
Kiedy w końcu to cierpienie się skończyło, chłopak opadł na miejsce obok i odwrócił się w moją stronę.
- Nie postarałaś się, więc żadnych wyników nie dostaniesz, a teraz wypieprzaj!- wrzasnął, a ja podskoczyłam ze strachu.
- Przecież obiecałeś, że oddasz mi te wyniki jeśli się z tobą prześpię!- wstałam w łóżka i otuliłam się kocem, który leżał na fotelu obok.
- Trzeba było przewidzieć, że masz się postarać i robić to tak, jakbyś była napalona, a nie jak stara maleńka. Wypierdalaj stąd!!!- ryknął na mnie, przez co się rozpłakałam.
Pozwolił mi tylko pozbierać swoje rzeczy i wyrzucił mnie za drzwi i wielkim hukiem.
Stałam na tym progu owinięta kocem z ubraniami w rękach. I bez wyników... Na co ja liczyłam?! Że on na serio mi je odda...?! Jaka ja jestem naiwna! Chłopaki znowu mięli rację, a ja, głupia ich nie posłuchałam!
Wsiadłam na tylne siedzenia samochodu i ubrałam się. Potem tylko rzuciłam koc w stronę drzwi od domu Michael'a. Usiadłam na kierownicą i odjechałam spod tego domu...
Jechałam przed siebie, nie patrzyłam nawet jaki kierunek wybrałam.
Kiedy przejeżdżałam przez stalowy most, nad horyzontem zaczęło wschodzić słońce. Na drodze nie było żadnych innych samochodów, oprócz mojego. Zatrzymałam się więc w połowie mostu i wysiadłam z samochodu. Po moich rękach przeszedł nieprzyjemny dreszcz, bo nie miałam na sobie kurtki. Nie zdążyłam jej zdjąć z wieszaka, kiedy Michael wyrzucał mnie z domu.
Popatrzyłam chwilę na Tamizę, a potem bezsilnie usiadłam na krawędzi. Najchętniej skoczyłabym w dół, ale nie mogłam zostawić dzieci i chłopaków. Są dla mnie zbyt ważni.
Spojrzałam na zegarek na moim nadgarstku. Była 6.37. Chłopcy zaraz wstaną, jeśli już nie wstali i będą mnie szukać. Już sobie wyobrażam jaką będę miała awanturę na wejściu.
Powoli wstałam i zimnej ziemi i wsiadłam do samochodu. Przekręciłam kluczyki w stacyjce i ruszyłam w stronę domu.


----------------------------------------

Witam.!

No i mamy 19. rozdział. Przepraszam, że tak późno, ale wcześniej nie miałam czasu.

Trochę martwi mnie liczba komentarzy pod ostatnim rozdziałem.
Mam nadzieję, że pod tym będzie ich trochę więcej :) Liczę na Was :D

Kolejny rozdział za niedługo :P

Kama ;**   

14 komentarzy:

  1. Oj, oj. Zmartwiłaś mnie. Szczerze mnie zmartwiłaś. Jejciu, to nie mogło się stać. Nie, nie, nie! Nie tak! On ją wykorzystał! Frajer. Kłamca, kłamliwy, zakłamany! Ugh, jak ja go nienawidzę. Ale Kate nie zajdzie z nim w ciążę, prawda? Powiedz, że nie. Proszę, powiedz! Nie, nie! Nie może! Ona należy do Louisa, tak samo, jak Louis do niej! Koniec, kropka tak ma być! Kiedy next? Xx

    OdpowiedzUsuń
  2. W 1000% zgadzam się z komentarzem wyżej . . Lou i Kate należą do siebie :* * < 3 Noo a Micheala to chyba trzeba jakoś usunać , cos mu uciąć , albo jakos zabić .:p No i chce już poznać wyniki , nie turturuj mnie już tak dłużej . :) Bo osiwieję , a tego nie chcemy . . :>
    Ściskam Cię bardzo mocno :* < 3 3
    I <3 U : * *

    http://opowiadanie-one-direction-only-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, miło mi :) To będzie Louis + Kate , czyli Late lub Kouis, co sądzisz? :D

      Usuń
  3. Ojejciu, jejciu, jejciu nie wiem co napisać. Ten rozdział jest cholernie dobry. Tylko dlaczego nie chcesz nam powiedzieć kto jest szczęśliwym tatusiem!!!!!!!

    Czy Michael nie mógłby tak wyjechać, wyjechać gdzieś daleko,wyjechać gdzieś daleko np. na Arktykę,wyjechać gdzieś daleko np. na Arktykę i żyć z niedźwiedziem polarnym o imieniu Sally?????!!!?!?!?!?


    Dobra, kończę, Pozdrawiam, PAPAPAPA

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdzie mieszka ten gej czyli ten facio co ukradl wyniki?! Musze go ukatrupic! >.< rozdzial jest swietny, wgl brak mi slow! :D nie torturuj mnie z tymi wynikami, bo czuje sie jakbys rzucila na mnie Crucio. Kurcze, rozpisuje sie o glupotach... W kazdym razie niech to nie bedzie Louis, bo to takie...proste! O! Niech ojcem bedzie Zayn.;) chyba, ze masz wszystko ustalone to nie bede cie zmuszac...
    Pozdrawiam i zapraszam!
    whyareyoubeautifull.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. oooo <3 <3 <3 Dzieje się, to lubię! Ale niech ona już pójdzie na to badanie i weźmie ten ślub z Zaynem, odpuść jej życia pod górkę... Nie no, oczywiście żartuję, ma się dziać źle, żeby potem mogło być tylko lepiej <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże jaki świetny :D
    Czekam na następny :D ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy następny??^^ :D ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny postaram się dodać około piątku-soboty. Wcześniej nie dam rady...;(

      Usuń
  8. Ciekawe jak zareagują chłopaki kiedy sie dowiedzą,że Kate była u Micheala , a może im wgl nie powie ? no kurde za dużo pytań, a mało odpowiedzi.
    Ja chce już wiedzieć kto został ojcem dzieci , eeeej no, nie trzymaj nas tak :D
    doodawaj szybko rozdział :) xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Cholera... Czemu ona tam pojechała?! No nie rozumiem tego. Przecież dobrze wiedziała jak będzie i jaki jest Michael... Czemu ona ich nie posłuchała :( A tego dupka, to najchętniej bym... Lepiej nie będę mówić. Kurcze, kto jest ojcem! Moja ciekawość już nie może po prostu wytrzymać i mam nadzieję, że niedługo w końcu się dowiemy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ahhhhhhhhhhhhhhh zacne <3 <# XD

    OdpowiedzUsuń
  11. fajne *.*
    zapraszam do siebie --- > http://neversayneveruntilyoutry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. mowisz nie masz weny . POmysłu . Przedewszystkim zdradź kto jest ojcem xd

    OdpowiedzUsuń