środa, 12 grudnia 2012

Chapter 8

 Rozdział z dedykacją dla Andżusia,
która mnie wczoraj odwiedziła :P

Staliśmy pod drzwiami i czekaliśmy, aż ktoś otworzy nam drzwi.
Usłyszałam dźwięk przekręcania klucza, a w progu stanął Liam... Na nasz widok nieźle się zdziwił, ale nie odezwał się ani słowem. Spojrzałam ukradkiem na Michael'a. Ten nabierał powietrza, aby zacząć mówić.
- Musimy pogadać- powiedział poważnym tonem. Liam tylko lekko skinął głową i wpuścił nas do środka.
W całym domu było cicho. Żadnej muzyki, żadnych krzyków i śmiechów imprezowiczów. Teraz był to normalny dom, tylko o rozmiarach XXL... Najbardziej jednak zastanawiało mnie to, gdzie są pozostali gospodarze...?
- Jesteś sam?- zapytał Michael.
- Tak...-westchnął Liam, pokazując, abyśmy usiedli na kanapie. Sam klapnął na fotelu na przeciwko.
Ciekawa jestem, skąd Michael wie, co się dzieje u tych chłopaków. Ahaaa... no tak, głupia ja... Sam- ten ochroniarz zespołu, to on donosi o wszystkim. Pewnie ten bydlak obiecał mu jakąś część zdobytej kasy, a tak na prawdę nic a nic mu nie da.
- Pewnie wiesz, że przyszliśmy tu, bo mamy jakiś powód, prawda?- Michael nie odpuszczał.
- Wiem... Ale co to za powód?- pytając, spojrzał na mnie.
- Ona jest w ciąży- powiedział prosto z mostu mój towarzysz.
Mina Liam'a była wręcz nie do opisania. Zaskoczenie, złość, radość i strach w jednym. Siedział nieruchomo i czekał na nasz kolejny ruch.
- Masz dwie opcje. Albo dać nam kasę na aborcję, albo ona urodzi to dziecko, a ty będziesz dawał alimenty. Którą z nich wybierasz?
Liam spuścił głowę i schował twarz w dłonie. Ja nadal siedziałam cicho, bo miałam nie przeszkadzać, więc wolę się nie wychylać.
- Susan, a ty chcesz urodzić to dziecko?- zapytał mnie Liam.
- Ja... ja...- zaczęłam się jąkać, bo nie wiedziałam, co mam powiedzieć.
- Jej jest to obojętne- odpowiedział za mnie Michael- Może je usunąć, ale równie dobrze może je urodzić.
- Skoro tak, to ja wybieram opcję urodzenia dziecka- powiedział, patrząc się mi prosto w oczy.
- Na pewno?- wiedziałam, że ani mnie, ani Michael'owi nie było to na rękę, bo skąd mam wytrzasnąć ciążę, skoro w ciąży nie jestem...?
- Tak, na pewno. Ale ja również mam jeden warunek. Nikt, ale to nikt nie może się dowiedzieć o tej sytuacji.
- Jasne, ale za to alimenty będą dwa razy wyższe, zgadzasz się?
- Tak- po tej zgodzie, chłopaki podali sobie dłonie, a ja nadal siedziałam cicho.
- Idziemy- Michael dotknął mojego ramienia i pociągnął w stronę drzwi.
Bez jakiegokolwiek pożegnania wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu. Odjeżdżając w stronę domu, w bocznym lusterku widziałam jeszcze sylwetkę Liam'a.
Nienawidzę siebie!!!- wrzeszczałam w swojej głowie, a po moim policzku zaczęła spływać łza.
- Tylko mi tu nie rycz! Musimy to powtórzyć jeszcze trzy razy, rozumiesz?!- ja w odpowiedzi tylko lekko kiwnęłam głową.
Trzy, a nie cztery... I to ma być pewnie moje pocieszenie...
Podjechaliśmy pod dom. Bez słowa wysiadłam z auta i podbiegłam do drzwi. Otworzyłam je i wpadłam do środka.
- Co się stało?- zapytałam mama. Zaraz, mama?!
- Co ty tu robisz?! Co wy tu robicie?!- popatrzyłam na tatę, który jadł kanapkę.
Rodzice patrzyli po sobie i tylko się uśmiechnęli.
- Dziś mamy wolne- powiedziała radośnie moja rodzicielka.
- Tak jak i jutro i pojutrze- dodał ojciec.
- Dobra...- to było dosyć podejrzane.
- Chcesz coś zjeść?
- Nie, dzięki- powiedziałam szybko i weszłam do swojego pokoju.
Padłam na łóżko i po prostu się rozbeczałam. Już nie daję sobie rady z tą całą sytuacją! Muszę okłamywać każdego, kogo napotkam na swojej drodze! Nienawidzę życia!
Chyba musiałam zasnąć, bo nic więcej nie pamiętam.

Obudziłam się dopiero następnego dnia po 9.00. Spałam ponad 12 godzin, no nieźle. Musiałam być nieźle zmęczona, choć wcale tego nie czułam.
Poszłam do łazienki, wykonałam poranną toaletę, uczesałam włosy i wróciłam po pokoju.
Wyciągnęłam z szafy pierwsze lepsze ciuchy, ubrałam się i postanowiłam iść na śniadanie.
W kuchni spotkałam tatę. Był jakiś przygnębiony, ale gdy tylko mnie zobaczyć, uśmiechnął się.
- Hej. Tutaj masz śniadanie- wskazał na stół, na którym stał talerz i kanapkami.
- Dzięki- posłałam mu uśmiech i zajęłam się jedzeniem.
Ojciec naszykował mi pięć kanapek i wszystkie je zjadłam, co nigdy mi się nie zdarzyło. Wypiłam jeszcze herbatę i już miałam wchodzić do pokoju, kiedy nagle mnie zemdliło. Wpadłam do łazienki niczym huragan i nachyliłam się nad muszlą. Wyleciało ze mnie chyba wszystko z przeciągu ostatniego tygodnia. Byłam wykończona... Oparłam się o ścianę i mocno odetchnęłam.
- Kate, wszystko w porządku?- usłyszałam głos mamy zza drzwi.
- Tak, wszystko dobrze- skłamałam i doczołgałam się do umywalki, aby wypłukać buzię.
Wtedy usłyszałam dźwięk SMS'a. Wyszłam z łazienki i poszłam po telefon do pokoju. Usiadłam na łóżku i odebrałam wiadomość. Michael: "Za chwilę będę". CO?! A ja w takim stanie! Szybko wpadłam do łazienki, przemyłam twarz i uczesałam włosy. Spojrzałam jeszcze na ubranie- może być...- machnęłam ręką i weszłam jeszcze do kuchni po coś słodkiego. Wybrałam Kinder Bueno i wyszłam z domu, krzycząc tylko szybkie "Wychodzę!" w stronę rodziców.
Michael stał już pod domem. Wsiadłam do samochodu i ruszyliśmy w stronę willi.


--------------------------------------

Heloł.!

Udało mi się wypierdzieć nowy rozdział... Wiem, że jest taki sobie i że stać mnie na więcej, ale ta atmosfera szpitalna mnie dobija.! Ale muszę się Wam pochwalić, że po wczorajszym badaniu, gdzie miałam elektrowstrząsy wyżej podnoszę rękę o jeszcze wczoraj nie było możliwe. Moje 'leczenie' zmierza w dobrym kierunku :)

Kolejny rozdział napiszę nie wiem kiedy, ale wiem, że dodam go po 20 komentarzach. Wiem, że to mały szantaż, ale chcę jakoś sobie poprawić humor Waszymi opiniami na temat moich wypocin :)

Czekam na kolejne rozdziały na Waszych blogach.!

Ściskam Was mocno jedną ręką i całuję ;** <33

Kama ;**

15 komentarzy:

  1. świetny rozdział ;) Bardzo mi się podoba, czekam na NN
    Biedny Liam...
    http://and-little-things-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. omg świetny <333
    Nie spodziewalam sie tego :DDDDD
    Może ona serio bd w ciąży xD
    Tylko z ZAYNEM :*

    ZDROWIEJ SKARBIE <3

    OdpowiedzUsuń
  3. *__* Świetny kiedy nastepny

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny :) MOże ona serio jest w ciąży O.o sie okaże :) rozdział super jak każdy i ciesze sie ze leczenie zmierza w dobrym kierunku życze ci wszystkiego dobrego :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z mą miłością Perrie M, ZAYN'S GONNA BE DADDY <3 Znaczy się... pretty please? :)) Genialny rozdzialik jak zwykle zresztą ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. wydaje mi sie ze ona serio bd w ciazy :3 zycze zdrowiaaa <3 i zapraszam do mnie x

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciąża, ciąża, ciąża. Hmm, hmm, hmm. Ciekawie, ciekawie, ciekawie. Czekam na następny, i bez szantażów, tylko już piszesz kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział Cudny Siostrzyczko . . :)
    Jak sie cieszę że wraca do zdrowia Twoja ręka . . ale dobra tu nie o tym :))
    Jestem ciekawa czy będzie w ciąży , chciałabym żeby ojcem być Lou , Ty już dobrze wiesz dlaczego :**
    Czekam na kolejny rozdział . . :))
    Sciskam mocno i życze szybkiego powrotu do zdrowia :**

    http://opowiadanie-one-direction-only-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Nooo nieee! Co ten idiotka wymyślił? Wow! No czegoś takiego się nie spodziewałam.. Boże, jaka ona jest biedna.. Mam nadzieję, że uwolni się od tego kretyna :( Aż się boję co będzie dalej.. Rozdział świetny, jak zawsze! I czekam na kolejny!
    I zapraszam na nowy rozdział u mnie: http://sensitive-loving-nasty.blogspot.com/ :) x

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak to w ciąży ?! Ciekawe czy w końcu Kate powie wszystkim prawdę :D
    Wiem , że pewnie zaskoczysz mnie w kolejnych rozdziałach , ja nadal nie wiem jak Ty to robisz, że piszesz takk genialnie <3
    Czeeekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  11. BOSKIE CZEKAM NA NEXTA!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. kochsm cie kama

    OdpowiedzUsuń